Wiemy, że komunikacja miejska jest dotowana przez miasta, gminy itp. Sama z siebie nie jest w stanie się utrzymać, a wpływy z biletów są tylko małym procentem w ich budżecie, ale są. Teraz w czasie zarazy, ograniczono ilość ludzi w środku, w sposób bardziej lub mniej przemyślany, ale to temat na inną dyskusję. Podobne rozwiązanie wprowadzono w tramwajach, gdzie nowy, dłuższy solaris bierze mniej ludzi niż 2x105Na.
Wracając do sedna obawiam się o przyszłość komunikacji przynajmniej u nas. Kilometr tramwaju u nas w ub. roku kosztował 30zł, 2x105Na = 60zł. Jeszcze przy założeniu, że w szczytach jeździło więcej pasażerów, bo przecież stali, a siedzące były wszystkie zajęte, te wpływy jeszcze jakieś były. Obecnie na niektórych liniach wprowadzono miast wcześniejszych 1x105Na, 2x105Na, bowiem były skargi, że ludzie się nie mieszczą i co bardziej gorliwi motorowi wypraszają z wozu.
Już robi się cięcia w wieczornych kursach, ratując budżet, a co będzie jak miasta wypłuczą się z kasy i powiedzą - nie mam kasy i co nam zrobicie?
Najprostszym rozwiązaniem będzie cięcie połączeń, likwidacja kursów, która, jak myślę, paradoksalnie po zarazie nastąpi, w szerszym zakresie jak teraz.