Konstal jakby oryginalny, ale ma pantograf połówkowy (przynajmniej pierwszy wagon).
Co do pantografów połówkowych to pewne przemyślenia. Jak byłem w 2014 r w Poznaniu to obok dworca przebiegają dwie linie tramwajowe. Z peronu 4b widać obie: górną i dolną. Obserwowałem przejeżdżające tramwaje i patrząc trochę analizowałem to co widziałem. Uwagę moją zwróciły pantografy. Otóż na wszystkich wozach 105N widziałem tradycyjne pantografy w kształcie rombu. Na nowych były półówkowe (pół rombu - jakie są teraz "modne"), ale wspomniane wyżej 105N miały tradycyjne. Zastanawiałem się po co właściwie u nas zmieniono prawie wszystkie tradycyjne, sprawdzone od 30 lat konstrukcyjnie pantografy, na naście modeli połówkowych. Po co było tracić tyle energii, kosztów, aby założyć pół rombu tylko dlatego, że jest taka moda. Dla pasażera nie ma to najmniejszego znaczenia, dla motorowego, o ile on się nie złamie też. Pozostaje w takim razie odwieczny problem kasy. Widać firma królika od królika potrzebowała kasy i Henio ze Zdzisiem się zgadali i zaczęła się kilkuletnia wymiana konstrukcji, które pierwotnie nie były sprawdzone i masowo się łamały w czasie eksploatacji więc dochodziły koszty zatrzymań ruchu na sieci tramwajowej. Czemu stare konstrukcje, dawno sprawdzone w biurach projektowych w latach 70-ych nie mogły dalej jeździć jak np. w Poznaniu? No chyba z powodu kasy. Teraz na sieci widać naście konstrukcji pantografów, z przeróżnymi rozwiązaniami, aby się nie łamały na boki, do przodu lub tyłu i nie wyginały w czasie jazdy po nierównościach. Ot taka ciekawostka, jak wyprowadzić kolejnym sposobem kasę z systemu. W zasadzie można by napisać pracę doktorską lub magisterską o przeobrażeniach konstrukcji pantografów połówkowych na przestrzeni 10 lat. i kosztach społecznych, ekonomicznych i innych w tych działaniach.